środa, 11 lipca 2007

ITI i chuligański wizerunek

Legia Warszawa została dotkliwie ukarana przez UEFA a ITI ma duży problem. Burdy jakie miały miejsce w Wilnie pokazały, że sposnoring w piłce nożnej, szczególnie w Polsce, to strategia dość karkołomna i obarczona dużym ryzykiem. ITI ustami Pawła Kosmali zapewnił, że nie zamierza wycofywać się z klubu i traktuje go jako inwestycję długoterminową jednak obrazki telewizyjne z Wilna musiały dać ITI sporo do myślenia. Kilka bullet pointów o tym jak jest postrzegany ITI:
  • nowoczesna grupa medialna
  • zatrudniająca najwyższej klasy fachowców
  • zaawansowana technologicznie
  • przejrzysta i dobrze zarządzana

Podobnie rzecz miała wyglądać z Legią. Jeśli dobrze odczytałem plany ITI chcieli oni stworzyć z Legii profesjonalny klub sportowy na miarę Premiership i wprowadzić nowoczesne metody zarządzania. To drugie zresztą pewnie się udało.

W budowaniu profesjonalnego klubu przeszkodzili chuligani biegający bo boisku w Wilnie i nałożone kary. O ile UEFA nie zmieni decyzji to najbardziej dotkliwą karą będzie zakaz gry w europejskich pucharach. Gra w pucharach w polskiej rzeczywistości piłkarskiej jest najważniejszym celem klubów i indywidualnych zawodników. Taki zakaz może więc oznaczać brak zaangażowania zawodników w grę, obniżenie indywidualnej motywacji i morale całego zespołu a z punktu widzenia sponsora konkretne straty finansowe.

Jak sponsor może radzić sobie z chuliganami? ITI zapowiedziało wystąpienie z pozwami cywilnymi przeciwko sprawcom zajść. To na pewno krok w dobrym kierunku choć zobaczymy jak wypadnie to w praktyce. Po drugie stała współpraca i dialog z kibicami, ale nie chuliganami tylko tymi stale wspierającymi zespół dopingiem. Obie strony powinny zdawać sobie sprawę, że są sobie wzajemnie potrzebne i kooperacja jest niezbędna.

Co Waszym zdaniem może jeszcze zrobić ITI?

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

ITI usunęła ze stanowiska nieudolnego menedzera Piotra Zygo, zastępując go ponoć żyjącym w doskonałej komitywie z kibicami za swojej poprzedniej prezesury, Leszkiem Miklasem. Nie od dziś wiadomo, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jedyne osiągnięcia Pana Miklasa to efektowne wystąpienia medialne.

Problem bandytów, przed którymi trzęsie się Stowarzyszenie Kibiców Legii Warszawa i cały klub, nie pojawił się dziś. Jest efektem nieudolnych działań kolejnych prezesów, od Marka Pietruszki po Piotra Zygo. Polityka zamiatania brudów pod dywan, poskutkowała tym, że Legia regularnie przez 5 ostatnich lat płaci kary UEFA za wybryki swoich "kibiców".