A konkretnie Kinga Kubiak, na portalu Proto, w tekście pt. Pora Sponsora. Autorka zaważa, że sponsoring sportowy rozwija się u nas coraz dynamiczniej.
Ten ogólny trend chyba najprościej można wytłumaczyć ogólnie dobrą koniunkturą gospodarczą. Im firmy mają więcej pieniędzy tym łatwiej je wydają na sponsoring. Natomiast w obliczu cięcia kosztów warto pamiętać, że też sponsoring pierwszy ucierpi.
Do kilku rzeczy w tym tekście chciałbym się jednak szczególnie odnieść.
Autorka pisze, że kluby sportowe zaczynają rozumieć rolę sponsorów coraz bardziej. Rzeczywiście tak się dzieje ale to zrozumienie jest niezwykle płytkie i raczej sprowadza się do wyciągania pieniędzy niż rzeczywistego partnerstwa, które powinno dawać korzyści obu stronom. Zdecydowana większość ofert sponsorskich wygląda jakby były tworzone według jednego szablonu. Brakuje tam wczucia się w firmę i jej biznes, zrozumienia celów strategicznych innymi słowy takiej biznesowej empatii.
Kończy się przeważnie na stwierdzeniach: - w zamian oferujemy wam umieszczenie logo na wszystkich materiałach, biletach, koszulkach, bandach na stadionie i gdzie tam chcecie tylko dajcie nam te pieniądze.
Owszem sporo się w tej kwestii zmieniło i zmienia cały czas, ale ciągle daleko brakuje nam do USA, czy Europy Zachodniej. (Kiedyś miałem w ręce ofertę sponsoringową amatorskiej grupy kolarskiej z USA. Najzwyklejsi amatorzy, ale wiedzieli jaką firmę chcą pozyskać na sponsora, dlaczego chcą pozyskać właśnie ją i jakie realne korzyści biznesowe ta firma może z tego mieć. Wszystko było przemyślane od początku do końca no i oczywiście zakończyło się sukcesem).
Dalej autorka pisze m.in o emocjach, które mogą przekonać firmy do sponsoringu sportowego a jeśli to za mało to liczby dotyczące emisji logotypu będą bardziej przekonujące. Co do liczb to jestem ich zagorzałym przeciwnikiem. Moim zdaniem to, że logotyp będzie na ekranie przez godzinę czy 20 sekund w tym konkretnym przypadku nie ma znaczenia.
Dużo ważniejsze są właśnie emocje i cały kontekst. Dlatego sponsoring jest trudno mierzalny.
Zupełnie nie zgadzam się ze stwierdzeniami cytowanego w artykule Pana Jarosława Semrau, który mówi, że sponsoringiem sportowym zajmują się firmy B2C. To zbyt duża generalizacja. Jest mnóstwo przykładów typowych firm B2B jak np. Atos Origin czy GE w Pekinie, wcześniej Avaya w MŚ w piłce nożnej. Przez sponsoring sportowy firmy też nie uzyskają przewagi konkurencyjnej. Nie uzyskują bo przewaga konkurencyjna to coś unikalnego, a w przypadku sponsoringu konkurencyjna firma zawsze może zacząć sponsorować konkurencyjną drużynę.
Konstatacja artykułu jest taka, że sponsoring czy szerzej marketing sportowy to nie jest chwilowa moda. Oby tak było w rzeczywistości, także wtedy gdy wzrost PKB Polski spadnie poniżej 3% rocznie. Dopiero wszak wtedy poznamy na ile to trwały trend.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Popieram Cię Wojtku w 100 proc. Często pokutuje jeszcze strategia pozyskiwania sponsora w stylu: "jestesmy fajni, popularni, Wy też.. dajcie nam kasę, co?" :)
Prześlij komentarz